Orla Perć to szlak, który zawsze wywołuje u mnie dreszczyk emocji. Duża ekspozycja i występujące trudności techniczne skutkują jakże pożądanymi chwilowymi wzrostami poziomu adrenaliny. Tak więc za cel lipcowej wyprawy w Tatry obrałam słynne trójwierzchołkowe Granaty. Na Orlą Perć weszłam od strony Doliny Gąsienicowej, zaczynając i kończąc wędrówkę w zakopiańskich Kuźnicach.
Prosimy o wyłączenie blokowania reklam i odświeżenie strony.
Pewne trudności zaczynają pojawiać się na Orlej Perci, oznakowanej kolorem czerwonym, gdzie ekspozycja jest już dość duża. Do miejsc przyprawiających o szybsze bicie serca należy m.in. szczelina znajdująca się powyżej Skrajnej Sieczkowej Przełączki (2197 m n.p.m.), dzielącej Skrajny Granat od Pośredniego Granatu (2234 m n.p.m.). Choć ma szerokość około 1 m i ubezpieczona jest łańcuchem, to wykonanie nad nią dużego kroku może okazać się nie lada wyzwaniem - poziom adrenaliny natychmiast wzrasta. Alternatywnie można obejść szczelinę dołem.
Widok ze Skrajnego Granatu na: w dole Buczynową Dolinkę, Przedni Staw Polski ze schroniskiem PTTK w Dolinie Pięciu Stawów Polskich, Mały Staw Polski i Wielki Staw Polski, za nimi Miedziane, w oddali m.in. Gerlach za chmurami, po prawej Granaty i Buczynowa Strażnica
Skrajny Granat
Na Skrajnym Granacie
Widok ze Skrajnego Granatu na północny zachód: Giewont w oddali, Żółtą Turnię i Wierch pod Fajki po prawej
Widok ze Skrajnego Granatu na wschodni fragment Orlej Perci w kierunku przełęczy Krzyżne: Orla Baszta i Buczynowe Turnie, w oddali szczyty słowackich Tatr
Na Skrajnym Granacie
Śmiertelny potrzask
Bardzo niebezpieczne na Granatach jest zbłądzenie skutkujące zejściem do zdradliwego żlebu Drège'a, opadającego z zachodnich zboczy Skrajnej Sieczkowej Przełączki między Skrajnym a Pośrednim Granatem. Żleb ten w swojej górnej części jest dość łagodny i szeroki, zachęcający do dalszego schodzenia, zaś w dolnej stanowi komin o długości 180 m. Wydostanie się stamtąd bez sprzętu wspinaczkowego jest niemożliwe. To pułapka bez wyjścia - życie straciło tu co najmniej kilku turystów.
Widok na Żółtą Turnię i Granaty ze szczytu Świnicy (sierpień)
Nazwa żlebu pochodzi od pierwszej znanej śmiertelnej ofiary - był nią Jan Drège, który w sierpniu 1911 roku zabłądziwszy na Granatach wraz z dwiema siostrami, postanowił w pojedynkę zejść żlebem wprost nad Czarny Staw, by wezwać pomoc. Jego siostrom, którym nakazał cierpliwie czekać, udało się następnego dnia, po spędzeniu nocy w górach, dostać na grań i odnaleźć szlak. Gdy wróciły do Zakopanego poinformowały TOPR o zaginięciu brata. Ciało Jana Drège'a zostało odnalezione u wylotu komina. Spadł on z wysokości około 100 m i zginął na miejscu.
Widok na Żółtą Turnię i Granaty z Koziego Wierchu (wrzesień)
Tragedią zakończyła się również wyprawa na Granaty rodzeństwa Bronisława i Marii Bandrowskich oraz Anny Hackbeilówny dnia 23 lipca 1914 roku. Po zgubieniu przez nich szlaku Hackbeilówna pierwsza poszła szukać drogi, co skończyło się dla niej śmiercią - okazało się potem, że spadła ze ściany. Natomiast Bandrowscy utknęli we dwójkę w żlebie. Skrajnie wycieńczony i w kiepskiej kondycji psychicznej Bronisław Bandrowski piątego dnia popełnił samobójstwo rzucając się w przepaść. Na wpół żywa Maria Bandrowska została po kilku godzinach od podjęcia przez brata dramatycznej decyzji szczęśliwie uratowana przez TOPR.
Dziś, kiedy zabłądzimy i znajdziemy się w sytuacji bez wyjścia, zawsze możemy zadzwonić do TOPR. Kiedyś, w czasach bez telefonów komórkowych, turyści nie mieli takiej możliwości. Obecnie główną przyczyną wypadków śmiertelnych w górach są poślizgnięcia na śniegu lub mokrych skałach. Wyjątkowo niebezpieczne są też spadające kamienie, dlatego wiele osób wyrusza na Orlą Perć w kaskach wspinaczkowych.
Pośredni Granat
Pośrednia Sieczkowa Przełączka
Widok z Pośredniej Sieczkowej Przełączki na Skrajny Granat